„Wiesz, Mikołaju...”, czyli jak to z Mikołajem było w klasie 2b
Wiesz, Mikołaju, tak myślimy sobie,
że dobrze będzie, gdy powiemy Tobie,
że czasem ktoś z nas niegrzeczny bywa,
złości się, płacze, kogoś przezywa.
Nie słucha mamy, nie pije mleka,
Nie chce pomagać, tylko narzeka.
Dlatego dzisiaj, stojąc przed Tobą
Pragniemy połączyć się miłą zgodą.
Powiemy razem – tak, przepraszamy,
Od dzisiaj wszyscy się poprawiamy,
Żeby Mikołaj mógł w przyszłym roku
Znowu prezenty przynieść nam wokół.
Klasa II „b” też Mikołaja miała, a ja tę wizytę tak Wam opisałam:
6 grudnia klasowa ferajna była… dziwne zdyscyplinowana. Wszyscy przy swoich stoliczkach, grzecznie sobie siedzą, nawet podręczniki prościuteńko leżą. Nikt się dziś nie spóźnił, nic nie skarży pani, ba! nawet są bardzo zasłuchani. Nagle usłyszałam i dzieciom powiedziałam: Oj, ktoś do Nas idzie… Wszystko ucichło. Pewnie drzwi pomylił. Niestety, ale lekcja minęła i nikt nie zadzwonił, nawet dzwoneczki z nieba. Nikt na przerwę nie pędzi, łokciami się nie pcha, głowy pospuszczane, no i mina nie ta. A Pani? jak Pani! Teraz matematyka i dawaj zadanie: okej, piątka do dziennika… Nagle coś dygnęło…, ho! ho! - powiedziało, szeroko drzwi rozwarło i do sali wparowało. Wielką rózgę miało, wór ciężki targało i mówi: krzesełko dla mnie też by się przydało! Pani grzecznie krzesełko oddała i myk w kącik klasy szybciutko zwiała. Pan Mikołaj popatrzył na dzieci i zapytał: czy grzeczne? Wszystkie dzieci zaprosił do siebie. Pani też ożyła, chwaląc swoje dziatki za wszelkie sukcesy, puchary i piątki. I tak po kolei, cała nasza klasa otrzymała prezent od brodatego Pana. Zdjęcia na kolanku wszyscy też zrobili. Obiecali poprawę, jeśli kiedyś broili. Szóstki, piątki będą też, żeby w przyszłym roku dostać równie piękną rzecz. Pan Mikołaj laską stuknął, ho! ho! powiedział i w jednej chwili saniami wyjechał. Wypada mi wspomnieć o sobie skromniutko, że się bardzo starałam i rózgi nie dostałam.
Jolanta Róg