GALERIA
„Uff, jak gorąco. Dziwaczny regulamin.”
Pod koniec maja mogłem cieszyć się wraz z moją drużyną rowerzystów ze Szkoły Podstawowej w Czarnej ze zdobycia czwartego miejsca w Finale Ogólnopolskim XXVIII Turnieju Bezpieczeństwa w Ruchu Drogowym – Włocławek 2005.
Już w trakcie zawodów, podczas rozgrywania poszczególnych konkurencji, w rozmowach z opiekunami drużyn, poruszano wiele ciekawych tematów. Najgłośniej dyskutowano o regulaminie i sędziowaniu. Nowy regulamin, diametralnie różniący się od poprzedniego, spowodował wiele zamieszania i wzbudził liczne kontrowersje. Z opowiadań opiekunów można było dowiedzieć się, do jakich kuriozalnych sytuacji dochodziło na niższych szczeblach turnieju. Otóż, zdarzało się, iż drużyna będąca zdecydowanie najlepsza „w testach” i „na torze”, „w miasteczku” zajęła odległą lokatę, wskutek li tylko nieco słabszego czasu przejazdu zawodników, co od razu spychało ją daleko w klasyfikacji ogólnej. Ta sama drużyna, gdyby funkcjonował „stary” regulamin, wygrałaby bezapelacyjnie (i słusznie!). Inny przykład to sytuacja, kiedy to (np. na szczeblu powiatowym) rozgrywane były tylko dwie konkurencje: „test” i „tor”. Drużyna „X” pokonała „na torze” drużynę „Y” kilkudziesięcioma punktami, zaś „w teście” przegrała jednym punktem. Nie przedzieliła ich inna drużyna, w efekcie obie uzyskały taką samą liczbę „dużych” punktów. Wygrała więc, zgodnie z regulaminem, drużyna „Y”, gdyż była lepsza „w testach”. Czy taki wynik był sprawiedliwy? W moim przekonaniu – NIE.
We Włocławku miała miejsce ciekawa sytuacja w klasyfikacji szkół gimnazjalnych. Otóż „miasteczko” 6 drużyn pokonało bezbłędnie, następne 3 uzyskało 1 pkt karny. Po przeliczeniu na „duże” punkty okazało się, że pierwsza szóstka ma aż 4,7 pkt przewagi nad kolejnymi drużynami. Jeden drobny błąd (np. przekroczenie czasu o 1 s) powodował, iż drużyny takie traciły bardzo dużo!
Sędziowanie „miasteczka” od lat jest bolączką. Często niestety sami sędziowie są niezbyt sumienni. We Włocławku na ich postawę miała zapewne wpływ upalna pogoda i, co za tym idzie, postępujące zmęczenie. W efekcie oczy sędziowskie nie były już tak wyczulone na błędy zawodników w przypadku drużyn startujących z wysokimi numerami startowymi, jak to miało miejsce podczas przejazdu zawodników z początkowymi numerami. Do tego układ „miasteczka” był bardzo łatwy.
Wielkim niewypałem (przewidziałem to – WK 2005 nr 2) było poszerzenie dwóch kluczowych przeszkód „na torze”. Łatwa „łezka” i „slalom” spowodowały, że bardzo dużo zawodników (prawie 40 %) przejeżdżało „tor” bezbłędnie. W efekcie, podobnie jak to miało miejsce w „miasteczku”, drużyny „dzieliły się” punktami. Trzeba było również przeprowadzić wiele dogrywek aby ustalić kolejność indywidualną zawodników.
Sam Turniej był bardzo udany. Organizatorzy bardzo dobrze wywiązali się ze swoich obowiązków. Zapewnili wiele niezapomnianych atrakcji uczestnikom zawodów – zwiedzanie miejsc upamiętniających brutalny mord na ks. Popiełuszce, wycieczka do skansenu w Kłóbce, wycieczka do Ciechocinka, wspaniałe zakończenie Turnieju na lotnisku, wielki festyn połączony z pokazami lotniczymi i strażackimi. Wszystkie drużyny otrzymały puchary i dyplomy. Doskonałym pomysłem była możliwość odbycia przez wszystkie chętne zespoły treningu na sprawnościowym torze przeszkód i w miasteczku komunikacyjnym. To precedens na tym szczeblu zawodów. Innym udogodnieniem dla zawodników i opiekunów było umieszczenie dużych tablic z wynikami drużyn, które były na bieżąco aktualizowane. Dzięki temu wszyscy mogli śledzić punktację.
Moja ekipa, w składzie: Katarzyna Para, Kamil Duraj, Łukasz Szpala spisała się bardzo dobrze. Jako jedna z dwóch napisała testy bezbłędnie. Gdyby nie wyimaginowane przekroczenie czasu na miasteczku przez Szpalusia, byłby medal. Szkoda, ale i tak wracaliśmy z podniesionymi głowami.
Reasumując – świetny turniej, z mnóstwem atrakcji, prowadzony w sportowej atmosferze.